Rdzenni Amerykanie w obiektywie fotografów

Kilka tygodni temu miałam okazję pójść do SAMa (Seattle Art Museum), aby zobaczyć ich najnowszą ekspozycję Double Exposure. Przyznam, że już jakiś czas temu zobaczyłam plakaty promujące tę wystawę, które bardzo mnie zaintrygowały, przedstawiały bowiem Szturmowca z Gwiezdnych Wojen, ale wystylizowanego na rdzennego mieszkańca Ameryki Północnej! Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że plakat ten promuje wystawę poświęconą fotografii rdzennych Amerykanów.

Pisząc ten wpis zastanowiło mnie jak lingwistycznie wygląda sprawa nazewnictwa tej grupy ludzi. Gdyż w języku polskim swobodnie używane słowo „Indianie” na określenie rdzennych mieszkańców Ameryki, w języku angielskim jest raczej unikane.

Z rozmów z ludźmi zauważyłam, że używane jest częściej „Native Americans”Rodowity Amerykanin lub Indianin północnoamerykański, „Indigenous people”tubylcy, „First people”Pierwsi ludzie, które mają nieść ze sobą więcej szacunku i autentyczności. Dodatkowo mówiąc po angielsku „Indians” w rozmowie nie do końca wiadomo, czy masz na myśli rdzennych Amerykanów czy Hindusów z Indii. (Eng. Indian – hindus, hinduska).

Podstawą ekspozycji w SAM są dzieła fotografa tworzącego na początku XX wieku Edwarda S. Curtisa specjalizującego się w dokumentowaniu życia Indian i Zachodu Stanów Zjednoczonych oraz takich artystów współczesnych jak Marianne Nicolson, Tracy Rector czy Will Wilson.     

EDWARD S. CURTIS

         Edward S. Curtis (urodzony dokładnie 150 lat temu) za swoją życiową misję przyjął udokumentowanie za pomocą fotografii życia i kultury rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej na początku XX wieku kierując się popularnym w tamtym czasie przeświadczeniem, iż znikną oni bezpowrotnie. Myślano wówczas, że ich liczba będzie się zmniejszać ze względu na wojnę i choroby, a także że proces asymilacji do kultury masowej i obyczajów zagrozi zachowaniu ich unikatowej tożsamości. Curtis poświęcił większość swojego życia wykonując fotografie, ale także dokumentując przejawy życia i kultury rdzennych Amerykanów a swoje dokonania zamieścił w 20 tomowym dziele „The North American Indian”.

Jego prace to w głównej mierze portrety, które urzekają siłą wyrazu. Tworzone przez Curtisa fotograwiury* wymagały skomplikowanego procesu powstawania. Pracował głównie w terenie wraz ze swoja ekipą, często nie zważając na niekorzystną pogodę czy ciężkie warunki, długo czekając na odpowiednie światło,  wykorzystując jedynie te materiały które udało jemu i jego ekipie przenieść z miejsca na miejsce.

*fotograwiura – przeniesienie obrazu za pomocą kopiowania na papier pigmentowy, a następnie na płytę miedzianą trawioną w chlorku żelaza i drukowaną na prasie drukarskiej.

Orotony (Goldtones) Curtisa

Fotografiom Curtisa towarzyszy charakterystyczny odcień sepii. Niektóre z fotografii wyglądają jednak inaczej niż reszta, charakteryzują się unikatowym złotym odcieniem. Wykonane zostały przy użyciu techniki orotonu (pigmentu).*

*w języku angielskim autorzy nazywają tę technikę Orotones lub Goldtones. Nie udało mi się znaleźć dokładnego tłumaczenia tego zwrotu, ale po zapoznaniu się z różnymi technikami fotograficznymi wydaje mi się, że najbliżej jest jej do techniki pigmentu. W tym wpisie nazwałam ją także „złoceniem” odwołując się do angielskiej nazwy Goldtones oraz do charakterystycznego złotego odcienia fotografii. Jeśli spojrzycie na zdjęcia poniżej od razu będziecie wiedzieć co miałam na myśli.  

Wśród wielu ciekawych portretów reprezentujących rdzennych mieszkańców Ameryki znajduje się portret Kikisoblu, córki wodza Seattle, zwanej „księżniczką Angeline” wśród białych osadników.

11a - Copy.jpg

Jej historia należy do bardzo ciekawych, ponoć na stare lata mieszkała ona sama w chatce na nadbrzeżu w Seattle utrzymując się z takich prac jak pranie i tkanie koszyków. Żyła w bardzo skromnych warunkach, jednakże jej pogrzeb był ponoć bardzo uroczysty i wielu ludzi zadbało o dekoracje i kwiaty okazując życzliwość i hojność córce wodza Seattle.


MARIANNE NICOLSON

         Na samym początku ekspozycji możemy zobaczyć instalację Marianne Nicolson Ḱanḱagawí (The Seam of Haeven, Szwy Niebios). Artystka pracowała przy użyciu szkła i wykorzystała unikatowe właściwości światła, aby przekazać swoja wizję.

Przyciągająca uwagę instalacja rzeźbiarska składa się z wysokiej na ponad 4 metry szklanej bramy, emitującej niebieskie światło poprzez ryciny, które rzucają długi cień wzdłuż podłogi, ścian i sufitu galerii.

Instalacja ta porusza temat wody, jej życiodajnych właściwości, przedstawia rzekę i ludzi na łódkach. W opisie rzeźby możemy przeczytać: „stworzona przez Nicolson instalacja Ḱanḱagawí, przekłada się dosłownie na „sewn together” („zszyte”) i nawiązuje do podziału, naprawy i całości. Odnosząca się do rzeki Columbia i zbliżających się negocjacji między USA a Kanadą w sprawie wspólnego zarządzania rzeką.” Obcując z rzeźbą przypominającą kościelne witraże ma się wrażenie, że jest to coś ważnego, wręcz świętego.

Marienne Nicolson to fotografka, lingwistka oraz aktywistka, która jest członkiem Dzawada’enuxw Pierwszego Narodu Pierwszych Narodów Kwakwaka’wakw w dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej. Twórczość artystki nawiązuje do jej rodzinnych stron Kingcome Inlet w Kolumbii Brytyjskiej poprzez wprowadzanie języka Kwak’wala oraz tradycyjnego słownictwa wizualnego. Widać to poprzez zastosowanie unikatowego pisma obrazkowego charakterystycznego dla Indian Północnoamerykańskich.


WILL WILSON

A oto i sprawca zainteresowania wystawą, „Pan Szturmowiec”. Fotografia Willa Wilsona będąca częścią projektu Critical Indigenous Photographic Exchange przedstawia innego artystę Andiego Eversona. Jest on rdzennym Amerykaninem pochodzącym od K’omoks First Nation.  Absolwent antropologii niejednokrotnie wykorzystywał w swojej twórczości motyw Szturmowca z Gwiezdnych Wojen. Jak możemy przeczytać w podpisie do fotografii: „Ubrany on jest w uroczysty strój ludzi K’omoks, który sam stworzył. Tunika i kapelusz(hełm) – ozdobione są wizerunkami związanymi z herbem rodziny (nadprzyrodzonymi istotami, które wpisują się w jego rodowód) – i pierścień z kory cedrowej na jego szyi są współczesnym wyrazem znacznie starszych tradycji”.

Wilson wykorzystując nowe media i techniki w fotografii stara się „odmrozić” zastygłe w jednej pozie fotografie rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. W opozycji do wizji dokumentowania życia i kultury Indian reprezentowanej przez Curtisa, często nienaturalnej i pozowanej, Wilson wykorzystując środki artystyczne dostępne w XXI wieku chce zaprezentować coś więcej. Przy wykorzystaniu aplikacji w telefonie fotografie Wilsona ruszają się, tańczą i śpiewają pogłębiając doświadczenie historii przedstawianej przez fotografię. Wilson tak mówi o swojej twórczości:

Moim celem jest zaproszenie rdzennych artystów, specjalistów w dziedzinie sztuki i zarządzania plemiennego do zaangażowania się w rytuał performatywny, jakim jest portret studyjny. Doświadczenie to zostanie zintensyfikowane i udoskonalone dzięki zastosowaniu wielkoformatowej (8”x10”) fotografii studyjnej na mokrej płycie kolodionowej. Ten wspaniale alchemiczny proces fotograficzny dramatycznie przyczynił się do naszego zbiorowego zrozumienia rdzennych Amerykanów i w ten sposób, naszej amerykańskiej tożsamości”.

Will Wilson jest częścią zespołu badawczego Scientists / Artists Research Collaboration (SARC), który skupia artystów zainteresowanych wykorzystaniem nauki i technologii w praktyce. W 2012 roku zainicjował Critical Indigenous Exchange (CIPX), wspólnie tworząc portrety rdzennych artystów, wychowawców i działaczy społecznych, wykorzystując wczesny fotograficzny proces mokrej płyty (ferrotypię). Niektóre z prac na wystawie można było zobaczyć w zupełnie inny sposób, bardziej „nowoczesny”, dzięki aplikacji Layar ściągniętej na telefon. Widziane przez nią postacie z fotografii „ożywały” na ekranach naszych smartfonów. Niektóre z nich tańczyły, inne śmiały się, a jeszcze inne opowiadały jakąś historię.

         Wystawa Double Exposure zachęca do przyjrzenia się ponownie dorobkowi fotograficznemu Edwarda S. Curtisa i do zainspirowanych jego dokonaniami dzieł artystów takich jak Marianne Nicolson, Will Wilson, Tracy Rector. Przyłączają się oni i zachęcają do dyskusji na temat tego jaka jest tożsamość Indian Północnoamerykańskich oraz jak ich kultura i sztuka ewoluuje, i łączy się z kulturą współczesną, wciąż zachowując własne ja. W świecie Internetu, nowych mediów i tego jak łatwo jest w dzisiejszych czasach zrobić zdjęcie, poświęcenie całego życia i środków dla udokumentowania życia i twarzy rdzennych Amerykanów przez Edwarda S. Curtisa wydaje się być syzyfową pracą. Przyjrzenie się jego twórczości i nadanie jej bardziej współczesnego kontekstu (poprzez odwołania do kultury popularnej, jak to się ma w przypadku naszego Pana Szturmowca) przez twórców dało nietypową możliwość zajrzenia do świata tamtych ludzi, przyjrzenia się ich twarzom i poddanie refleksji nad ich losem.

Zastosowanie nowych środków przekazu jak nagrania audio czy wykorzystanie aplikacji w telefonie do pogłębienia przekazu czy zaprezentowanie takich form jak goldtones to niecodzienne metody prezentacji, zbliżające dzisiejsze pokolenie z tym kawałkiem historii, który wielu wydaje się być zapomnianym.  I pomyśleć, że o mały włos nie zobaczyłabym tej wystawy, gdyż po wyjściu z niej okazało się, że był to przedostatni dzień przed jej zamknięciem! To dopiero nazywa się szczęście!

ŹRÓDŁA:

  1. Witryna Techniki Szlachetne, adres: <http://technikiszlachetne.pl/?p=300>, dostęp 11.10.2018.

  2. Materiały do wystawy, Asia Tail członkini Double Exposure Native Advisory Committee, strona internetowa Seattle Art Museum, adres: <http://doubleexposure.site.seattleartmuseum.org/>, dostęp 11.10.2018.

  3. Wikipedia, hasło: Princess Angeline, https://en.wikipedia.org/wiki/Princess_Angeline, dostęp 12.10.2018.

  4. Will Wilson, https://willwilson.photoshelter.com/about, dostęp 12.10.2018.

  5. Słownik Języka Polskiego,hasło: fotograwiura, http://sjp.pwn.pl/doroszewski/fotograwiura, dostęp 20.10.2018.

  6. Will Wilson, About me, <https://willwilson.photoshelter.com/about> dostęp 20.10.2018.

  7. Spirits of the West Coast Art Gallery, Andy Everson, <https://spiritsofthewestcoast.com/collections/andy-everson>, dostęp 20.10.2018.

 

Previous
Previous

O, Kanada! czyli kilka dni w Vancouver cz.1