Ulubieńcy lipiec/sierpień 2021.

Końcówka sierpnia, zaraz wrzesień i powrót do szkoły! Pamiętam, że kiedy zaczęłam studiować zawsze cieszyłam się z tego dodatkowego miesiąca wakacji. Jeszcze wiele ciepłych dni przed Nami zanim zacznie robić się tak zupełnie jesiennie. Tak sobie powtarzam. Po wielu miesiącach totalnie minimalnego makijażu, nadal nie używam go zbyt wiele, ale znalazł się produkt, który jeszcze bardziej ułatwił mi dbanie o siebie podczas wakacji. Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną odsłoną Ulubieńców. Tym razem zebrałam produkty z dwóch miesięcy. Podzielę się rzeczami, które naprawdę sprawdziły mi się w miesiącu lipcu i sierpniu lub wyjątkowo miło mi się ich używało.

20210826_005146559_iOS.jpg
  1. Butelka na wodę-Klean Kanteen.

Zacznijmy od butelki na wodę! Choć moje poszukiwania idealnej butelki na wodę tak naprawdę wciąż trwają, to ta butelka ze stali nierdzewnej z Klean Kanteen jest już bardzo bliska ideałowi. Zacznę od plusów, bo jest ich kilka. Najlepszą zaletą tej butelki jest to, że dzięki izolacji próżniowej i podwójnym ściankom trzyma temperaturę płynów. Ja używam swojej tylko do picia wody. Na stronie piszą, że trzyma zimną temperaturę płynu aż do 50, a ciepłą do 20 godzin! Jeśli wleję tam zimną wodę i dodam kostki lodu, kilka godzin później będę mogła nadal napić się zimnej wody, co w sezonie letnim sprawdza się super. Jest wystarczająco duża, mieści się w niej 592 ml (20 oz). Nie jest zbyt wąska więc nadal można ją łatwo umyć, ma dużo ciekawych kolorów plus powłokę odporną na zadrapania. Wymieniłam w niej też ustnik na taki sportowy, jak w bidonie, dzięki czemu podczas wędrówek w góry, łatwo jest się napić, nie trzeba odkręcać. Póki co minusem dla mnie jest jej waga. Jako butelka ze stali nierdzewnej z zasady będzie ważyć trochę więcej niż plastikowa, a ta konkretna waży około 345 g. Także z wodą w środku, potrafi być dość ciężka, ale z drugiej strony zachęca to do sięgania po wodę, żeby już jej nie dźwigać ;)

20210826_003815546_iOS.jpg

2. Bronzer Physicians Formula,

odcień Mocha.

Jak wspomniałam wcześniej ostatnimi czasy mój makijaż należy raczej do minimalnych, dlatego tak bardzo spodobał mi się ten produkt. Jestem blondynką o jasnej cerze, a piszę o tym dlatego, że jeszcze jakiś czas temu, trudno było mi znaleźć odcień bronzera, który pasowałby blondynkom. Taki, który dawałby ten wymarzony efekt skóry muśniętej słońcem, a nie pomarańczowy, wyglądający sztucznie odcień. Physicians Formula Organic Wear Sculpting Bronzer to moje odkrycie ostatnich miesięcy. Odkryłam go przez przypadek kiedy szukałam innego produktu, tego typu ale nie mogąc go znaleźć natrafiłam na ten sztyft i postanowiłam przetestować. Ten kremowy bronzer w sztyfcie po rozprowadzeniu na policzkach daje natychmiastowy efekt opalonej twarzy, można go używać także do modelowania oraz jako(!) cień do powiek. Ma w składzie: olej jojoba, naturalne indyjskie nasiona senesu, organiczny aloes i botaniczny kwiat kaktusa. Jest kremowy i można go aplikować zarówno palcami jak i pędzelkiem.

Trick makijażowy:

- kiedy zależy mi na szybkim, lekkim makijażu to czasem używam tego samego produktu do policzków i na powieki. Mega proste, a daje super efekt. Dodaję tusz i makijaż gotowy!

20210826_003611080_iOS.jpg

3. Zatyczki do uszu Loop Quiet.

“Live life at your volume”

Przez ostatni miesiąc te zatyczki to zdecydowanie mój ULUBIEŃIEC. To istne zbawienie dla odgłosów zza okna. Mieszkam w dość hałaśliwej okolicy i póki mogłam zamknąć okna, to było dobrze. Przyszło lato, ciepłe dni i żeby mieć czym oddychać często mam otwarte okno. Ale dochodzą do mnie też te wszystkie odgłosy z zewnątrz. Próbowałam używać klasycznych zatyczek do uszu, ale budziłam się w nocy w tej ciszy, było mi niewygodnie i czułam się ekstremalnie dziwnie nie słysząc normalnych odgłosów domowych. Nie musze mówić, że nie wpływało to dobrze na mój sen. W przypadku Loop Quiet sprawa wygląda inaczej, gdyż te zatyczki do uszu, redukują hałas o 25 do 27 decybeli, co najczęściej określa się jako średnią redukcję hałasu. Wyglądają jak bezprzewodowe słuchawki, a silikonowy materiał sprawia, że nie ugniatają nam uszu i można spokojnie spać na boku, z głową na poduszce i nic nie będzie nas uwierać. Muszę przyznać, że nie przypuszczałam, że takie obniżenie agresywności odgłosów wokół mnie sprawi, że będę łatwiej zasypiać i nie wybudzać się rankami, a tak właśnie się stało! Dowiedziałam się o nich z konta Instagramowego @tuokuniewska, są one ponoć przydatne również młodym mamom jak i osobom lubiącym głośne koncerty.

Link do sklepu: https://www.loopearplugs.com/products/quiet

4. Plakat Duszek Bałtyku autorka @pan_lis

Ten plakat z autorską grafiką był/jest bardzo udanym prezentem. Wzdychałam do niego już od kilku miesięcy, aż przyszła paczka z Polski, a w niej to cudo! Mam go już od zeszłego roku, ale codziennie patrzę na niego z uśmiechem. Może to kwestia tego, że wisi w sypialni? Jego niebywałą jakością jest to, że budzi wiele różnych skojarzeń, w zależności od mojego nastroju, pogody czy pory roku. Czasem patrząc na niego marzę sobie o plaży, o słonej wodzie i szumie fal, czasem jest wzburzonym oceanem odpowiadającym mojemu wkurzeniu lub spokojnymi falami, wznoszącymi się i opadającymi jak oddech podczas medytacji. A Duszek, raz jest niczym morska bestia, niczym Buka z Muminków rozsiewający zimno i niepokój, a innym razem jest jak pluszowy Totoro z miękkim brzuszkiem, którego aż chce się przytulić. Zachwyca, rozczula, ale też daje siłę kiedy trzeba. Jest po prostu zaczarowany! Polecam zobaczyć konto Instagramowe i sklep Pana Lisa, jeśli jeszcze nie znacie!!!

LINK DO SKLEPU: https://panlis.pl/pl/c/PLAKATY/19

Instagram @pan_lis

I to byli moi ulubieńcy wakacyjni. Nie chciałam zasypywać Was dużą ilością różnych produktów, starałam się wybrać taki serio crème de la crème. Muszę przyznać, że fajnie jest tak zastanowić się raz na jakiś czas, co mnie otacza i co sprawia mi przyjemność używania. Może znajdziecie tutaj inspirację na prezent lub właśnie szukaliście, któregoś z tych produktów. Wydaje mi się, że jak byłam ostatnio w Polsce, to widziałam produkty Physician Formula w Rossmanie. Jacy byli wasi ulubieńcy tych wakacyjnych miesięcy? Coś Wam się super sprawdziło na wakacjach czy w pielęgnacji? Dajcie znać.

Do następnego!

Previous
Previous

Moje filmowe hity na Święta.

Next
Next

Inwazja koloru w Chihuly Garden & Glass Museum.